W mojej pracy psychologa co jakiś czas moje myśli nawiedza duch pewnej młodej dziewczyny. Historia, której owa dziewczyna jest bohaterką, miała miejsce jeszcze w czasie moich studiów. Miała ledwie 15 lat i była nieszczęśliwą, wrażliwą osobą. Została sama w domu, borykając się z kolejnym epizodem „doła”. Dzień wcześniej psychiatra, do którego chodziła, wyprosiła ją z gabinetu, dość niesubtelnie przekazując jej, by przestała wymyślać sobie problemy i choroby. Podobny komunikat nieszczęsna dziewczyna otrzymała również od swojej matki. W ostatecznym akcie rozpaczy, napisała SMS-a do swojego bliskiego kolegi, prosząc go o podanie powodu, dla którego miałaby nie zastrzelić się pistoletem swojego ojca, do którego miała dostęp. Kolega nie wiedział, jak na to odpowiedzieć – jego koleżanka wielokrotnie już wcześniej zakłócała jego spokój groźbami samobójczymi. Zresztą, ilu z nas tak naprawdę wie, jaka w takiej sytuacji jest „właściwa” odpowiedź? Ostatecznie postanowił spróbować obrócić sytuację w żart. Tym razem jednak nie otrzymał już od niej żadnej odpowiedzi.
Poprzez zastrzelenie się bohaterka tej tragicznej opowieści w drastyczny sposób wysłała swoją ostatnią wiadomość do świata dorosłych: „myliliście się co do mnie. Nie rozumieliście mnie. Moje problemy były prawdziwe”. Potwierdziła ten przekaz w sposób ostateczny. Jednak do ilu zaniedbań musiało po drodze dojść, jeżeli 15-latka posuwa się do takich czynów, by udowodnić wszystkim, że nie zmyślała sobie zaburzeń psychicznych?
Można bezpiecznie powiedzieć, że praktycznie nie zdarza się, by dziecko czy nastolatek popełnił samobójstwo bez żadnych sygnałów ostrzegawczych. Autentyczna chęć opuszczenia tego świata zwykle wymaga poczucia beznadziei i przygnębienia tak głębokiego, że niemal nie da się do niego dojść w sposób, który jest niemożliwy do zauważenia przez najbliższych. Zdarzały się jednak przypadki samobójstw dzieci, które miały miejsce wskutek impulsu, tymczasowego silnego dystresu spowodowanego np. wyjątkowo przykrą sytuacją w szkole. W takich momentach dzieci, których układ nerwowy w naturalny sposób nie jest jeszcze w pełni rozwinięty, mogą na skutek przeciążenia dokonać aktu zupełnie nieprzemyślanego, bez głębszego rozważania „za i przeciw”. Zadaniem dorosłych jest takie trudne sytuacje wychwytywać, by w porę objąć zagrożone dzieci wsparciem i opieką.
Jest faktem, iż dzieci i młodzież są bardziej skłonne podejmować próby samobójcze nie w celu odebrania sobie życia, tylko by rozpaczliwie zwrócić uwagę najbliższego otoczenia na to, że jest coś, z czym sobie nie radzą. To nie jest jednak usprawiedliwienie dla zignorowania tego rodzaju sygnałów – osoby bliskie powinny bardziej potraktować to jako ostatni gwizdek na to, by zapobiec tragedii. Nie można oczekiwać od wciąż kształtujących się młodych osób, że zawsze będą komunikować o swoich trudnościach w sposób klarowny i wyważony. Naszą odpowiedzialnością jest zapewnić wsparcie i akceptacją, by dzieci nie bały się nas poprosić o pomoc.
A jakiego rodzaju problemy mogą prowadzić do samobójstwa u dzieci i młodzieży? Literatura podaje ich cały szereg: ubóstwo w rodzinie, niski status socjoekonomiczny, rozwód bądź separacja rodziców, choroby psychiczne bliskich, uzależnienia, konflikty, molestowanie, problemy szkolne… Z mojej perspektywy istotniejsze od rodzaju problemu jest jednak wsparcie, a raczej jego brak – młode osoby często sięgają po drastyczne środki w momencie, kiedy mają poczucie, iż nie są w stanie otrzymać pomocy i oparcia w swoim otoczeniu. Takie poczucie w dziecku może się wykształcić zarówno w rodzinie z „wyższych”, jak i „niższych” sfer. Wszak zaniedbują swoje dzieci zarówno rodzice, którzy poddali się nałogowi alkoholowemu, jak i rodzice, którzy poświęcili cały swój czas rozwijaniu kariery zawodowej, w związku z tym nie mają czasu, by porozmawiać ze swoim synem bądź córką o ich problemach i zapewnić im konstruktywne wsparcie.
Osoby myślące o samobójstwie bardzo często „ostrzegają” swoje otoczenie – zarówno swoją rodzinę, jak i rówieśników. Mogą to robić w różnej formie – poprzez pół-żarty albo „luźne rozważania” lub poprzez bardziej bezpośrednie groźby. Jako odpowiedzialni dorośli nie powinniśmy bagatelizować i ignorować sygnałów ze strony dziecka, że istnieje problem, z którym sobie nie radzi – nieważne, jak banalny nam się on wydaje. Deklaracje o chęci odebrania sobie życia często pojawiają się w reakcji na trudności w poszukiwaniu własnej tożsamości i jako wyraz buntu przeciwko „podłemu” światu – z tego powodu obserwuje się istotny wzrost liczby podejmowanych prób samobójczych u dzieci po ukończeniu 14. roku życia, czyli u progu okresu dojrzewania (dane GUS).
Jeśli mamy poczucie, że sami nie radzimy sobie z problemami dziecka i nie wiemy, jak mu pomóc, nie obawiajmy się korzystać z pomocy specjalistów. Żyjemy w czasach, w których wizyta u psychologa lub pedagoga nie jest fantazją najbogatszych, ani tym bardziej powodem do wstydu. Raczej nie wstydzimy się iść do onkologa, jeśli mamy nowotwór – dlaczego więc mielibyśmy się wstydzić szukania pomocy w przypadku zaburzeń funkcjonowania psychicznego?
Maciej Sut